piątek, 13 sierpnia 2010

Wałcz czyli woda:-)

Cześć,
Tytuł posta mówi sam za siebie, ale jest jedno ale... To co widzicie na zdjęciu to moja dłoń, w końcu dwa miesiące nie byłem na wodzie:-) To jeden, jedyny minus, który zniknie za kilka dni. Za to zabawa na wodzie jest nie porównywalna z niczym innym. Czucie łodzi i myślenie nad poprawnym wiosłowaniem jest kwintesencją wioślarstwa. A to bawi i jest piękne w wiosłach!!! Dziś za mną najcięższy trening po powrocie po przerwie. Na ergometrze: 2x 20min (1min 420W/1min lekko). Ogień w nogach i rękach, na taki trening mówimy "poczuć krew w ryju", bo takie uczucie jest w przed samym omdleniem. Za kilka dni się odezwę jak płynie nam łódka i co się dzieje w naszym Wałczu, a na razie narka pa pa.
Pozdrawiam Kieras

Brak komentarzy: